Dziś pojawił się u mnie właściciel
pewnego portalu
reklamującego firmy z podobnej
branży jak moja .
Był przygotowany do rozmowy.
Trochę czasem onieśmielały go moje
pytania,
ale tylko te na które nie był
przygotowany.
Mówi że nie płacę za wyniki finansowe
tylko za oglądalność czyli
dostępność.
Teraz intensywnie myślę- zamówić
nie zamówić?
Mąż chce znać moje plany.
Wtajemniczam go z niepokojem,
graniczącym z pewnością że
skrytykuje.
Tłumaczę, że to trochę jak
„kobieta pracująca” na ulicy.
Jeżeli promotor postawi ją w
dobrym miejscu- może zarobi.
Jest duże prawdopodobieństwo.
Ale jest.
Więc musi zdecydować czy jest
„kobietą pracująca”
czy zostanie w domu jako kobieta
pracująca.
Muszę zainwestować w swój rozwój.
A jak się rozwinę będzie mniej czasu dla rodziny.
Mąż już wie -
nie potrzebujemy konkurować w domu zarobkami.
Dobrze że ostateczna decyzja należy
do mnie.
Od razu czułam , że to bez
sensu???????
Tym bardziej, że i tak jestem potrzebna.
Dzieciom,wnukom,mężowi.
Komentarze
Prześlij komentarz